Masująca kostka do masażu z olejkiem była obiektem mojego chciejstwa od kiedy ją poznałam przeglądając Wasze Lushowe zbiory :)
Wiadomo jak jest z dostępem ... Podczas urlopu udało mi się zdobyć ją w Wiedniu:)
Kostka waży 70g , ma owalny kształt, który dobrze układa się w dłoni podczas masażu :)
Moja zapakowana została w Lush-owy papierek z nalepką na której widoczny jest skład i termin ważności.
Kostka ma właściwości relaksacyjne i rozluźniające , dedykowana do masowania spiętych mięśni , bolących miejsc po wysiłku czy intensywnym uprawianiu sportu.
W składzie znajdziemy cynamon i olejek miętowy, które rozgrzewając i rozluźniając mięśnie pozwalają wykonać bardziej efektowny masaż.
Kostka ma dwie strony, jedna gładka a druga ma zatopione nasionka Aduki- nasiona czerwonej soi,które wspomagają masaż rozmasowując spięte mięśnie.
Rozpuszcza się ona pod wpływem ogrzania w dłoniach, ale można również na chwilę zanurzyć w ciepłej wodzie.
Na skórze pozostawia tłusty film, skóra jest porządnie naoliwiona i gotowa do masażu:)
Zapach jest cynamonowo- ziołowy, nie jest to zupełnie mój zapach, ani zioła a tym bardziej cynamon nie należą do moich ulubieńców, wręcz unikam takowych w składzie, ale w związku z intensywnością moich treningów i częstym bólem zakwasowym musiałam się przełamać no i stosuję :D
To natłuszczenie utrzymuje się dość długo, po masażu uczucie rozgrzania utrzymuje się u mnie do około godziny, podejrzewam ,że jest to właśnie czas w jakim u mnie się wchłania, zapach natomiast jest intensywny jeszcze dłużej.
Ja stosuję na noc, rano nie mam czasu się ani tak relaksować ani też nie mam ochoty żeby zapach towarzyszył mi przez resztę dnia.
Piżama natomiast pachnie non stop tak samo, pozostawiona w łazience czy w sypialni uwalnia ten zapach...
Rano, po przebudzeniu skóra jest rewelacyjnie nawilżona, nie mam mowy o żadnym przesuszeniu, suchych partiach... skórę na kolanach i łokciach już dawno nie miałam w tak dobrej kondycji jak po smarowaniu tą kostką:)
Minus jaki ma to, prócz dla mnie zapachu, jest jeszcze to ,że w miarę jej ubywania irytujące zaczyna być stopniowe "wylatanie" ziarenek soi :(
Niestety ale po takim masażu zbieranie ziarenek z podłogi murowane :)
Dobrze, że nie są mikroskopijne , no ale zawsze trzeba się schylić i pozbierać:)
Na zdjęciu powyżej widać już zużycie mojej kostki i można zauważyć jak już płytko osadzone są te ziarenka , jeszcze jeden masaż i i wylecą wszystkie:/
Dla mnie wydajność tych kostek jest bardzo mała, stosując ją 2-3 w tyg wystarcza na około 3 tygodnie przy masowaniu całego ciała z pominięciem twarzy i szyi.
W składzie:
Ceny niestety nie pamiętam ale chyba coś ponad 30zł - jeśli wiecie proszę dajcie znać w komentarzach :)
Mieliście okazję stosować tą kostkę?
Jak u Was z wydajnością ?
Jakie jeszcze polecacie wypróbować ?
Przyjemnej niedzieli :*
Ines
Strasznie lubię wszelkie handmade kosmetyki do ciała. W Lush nigdy nie byłam, ale za miesiąc powinnam mieć okazję i rozejrzę się za czymś podobnym.
OdpowiedzUsuńPolecam goraco. Niektore kosmetyki maja bardzo fajne :-)
Usuńja nie wiele firm handmade znam , ale Lush mi przypadł do gustu z produktami, które udało mi się zdobyć:)
UsuńMuszę spojrzeć na to mydelko w Lushu ;) kosmetyki w Lushu niektóre są bardzo fajne ;)
OdpowiedzUsuńTy Kochana masz chyba dostęp?:) polecam:)
UsuńNie miałam, ale Szkoda, że tak lecą te ziarenka. Niemniej sama kostka brzmi interesująco
OdpowiedzUsuńno lecą ale da się wytrzymać, mimo wszystko lubię i jak będę miała okazję z pewnością kupię kolejną :)
UsuńMialam ta kostke kiedys :-) zapach jej jest dziwny i troszke irytujacy no ale ziolka sa tam po to, zeby miesnie byly zrelaksowane. Kostka kosztuje £6.25 za okolo 70g. Ja osobiscie uwielbiam kostke firmy Sabon. Moze jest to raczej maslo do ciala a nie kostka masujaca, ale olejki w tym maselku zawarte nadaja sie tez do masazu. Mozna to podgrzac w kominku lub tez w dloniach. Nie pamietam dokladnie ceny, ale jest to odkrajane z duzej kostki takze pewnie mozna sprobowac jakis maly kawaleczek :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za podanie ceny:), jakoś umknęło mi :)
UsuńWygugluję firmę Sabon , pierwszę słyszę ;), dziękuję za info:*
Sabon jest w kilku miastach w Polsce. Ja zawsze kupowalam na ul. Kielbasniczej 27 we Wroclawiu. Ostatnio jak bylam w Pl to bylo zamkniete. Moze jakis remont robili czy cos
Usuńdzięki za info :), sprawdzę sobie :)
Usuńjej, myślałam że to jakieś przepyszne ciacho z białej czekolady/
OdpowiedzUsuńnie ukrywam, ze chętnie bym wypróbowała ;)
haha, tak wygląda, jak patrzam na tą fotkę to też mi się tak kojarzy :D
UsuńJak uda Ci się dorwać, to polecam:)
Wygląda niezwykle ciekawie.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę tę kostkę :)
Myślę, że mnie ten zapach przypadłby do gustu.
:)
UsuńJak lubisz, a wiem, że takie korzenno-piernikowe:)
Nie znam tego produktu,jak znajde to zakupie
OdpowiedzUsuńa Londynie znajdziesz na pewno:)
UsuńJa też chcę! :) A ziarenkami soi pewnie mój kot się zajmie. ;)
OdpowiedzUsuń:) hahah jak masz kotka to sprawa załatwiona:D
Usuńz Lusha mam tylko kule do kąpieli...a to Twoje cudo wygląda jak kawał pysznej czekolady:)
OdpowiedzUsuńjakbym miała wannę to bym i kule przygarnęła:) tak wygląda, a pachnie piernikowo - z miętką :)
Usuńjak zobaczyłam miniaturkę, to nie wiedziałam co to :D z opisu wnioskuję, że ja raczej nie przekonałabym się do tego zapachu :p
OdpowiedzUsuńjak nie lubisz cynamonu i piernikowego korzennego zapachu to raczej nie dla Ciebie, u mnie tylko rozsądek i działanie na skórę kupuje tą kostkę :D
UsuńCiekawy i nie znałam:) Ale nie skusiłabym się raczej ze względu na zapach..
OdpowiedzUsuńHihi, ja mam dzisiaj dzień, że w promieniu kilometra wyczuję czekoladę. I na miniaturze Twojego posta dojrzałam -uwaga- kuleczki Nesquika zatopione w białej czekoladzie. I moja pierwsza myśl "O jaaa, zjadłabym". A Ty mi tu z kostką z Lush'a wyskakujesz :D
OdpowiedzUsuńA co do Lusha, to mam nadzieję, że kiedyś go odwiedzę, bo jest naprawdę sporo rzeczy, jakie bym sobie chętnie zabrała do domu :)
kuleczki Nesquika w białej czekoladzie:) faktycznie tak może się kojarzyć, teraz mi się włączyło chciejstwo na białą czekoladę:)
Usuńja miałam kilka produktów, już powoli kończą się zapasy ... chlip...
jak już będziesz miała okazję to szperaj i bierz na zapas :)
Zbieranie ziarenek jako dodatkowy trening ;)
OdpowiedzUsuńhahaha a widzisz Kochana :) i już widzę kolejny plus :*
UsuńJa dopiero z Lush'a mam pierwsze kosmetyki i już nie mogę się doczekać, kiedy je wypróbuję :) Ta kostka wydaje się być bardzo interesująca, szkoda tylko, że ziarenka trzeba ganiać po łazience :(
OdpowiedzUsuńO Kochana a co Ci wpadło i jakim sposobem, masz dostęp?
UsuńOj tam trochę trza poganiać ale warto, jak napisała wyżej Marzena Nina, dodatkowy trening:)
Ehh, w sklepie lush bylam dwa razy - w Szwecji i w Czechach i dwa razy dostalam malpiego rozumu i nic nie kupilam- czego zaluje do dziś. Nie widzialam takiego mydla. Za to zapamietalam,ze jest taka maska Hair Doctor :))
OdpowiedzUsuńja miałam to samo, chciałam prawie wszystko, ale po opadnięciu emocji wzięłam na próbę kilka i póki co wsio trafione:)
UsuńO tej masce to nie słyszałam :)
jestem bardzo ciekawa tych masujących kostek, ale takie zatopione elementy bardzo mnie denerwują... wolę już użyć jakiegoś konkretnego masażera, czy szczotki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
nie są takie wkurzające Kochana :), da się je ogarnąć :D
UsuńPozdrawiam :*
ojacie, chętnie bym ją wypróbowała ;D
OdpowiedzUsuń:D polecam :)
UsuńTa masujaca kostka jest moim stalym bywalcem, jak sie koncvzy to zawsze ja kupuje!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ja i prawie codziennie uzywam! szczegölnie lubie niá nogi masowac po dlugim i ciézkim dniu :)
u nas kosztuje ona ok.10€.
pozdrowionka :)
Jak masz taką możliwość to się nie dziwię, ja celebruję kosmetyki z Lush, bo nie mam dostępa :/
UsuńDzięki za info:)
buzia:*
Miałam okazję ją kiedyś powąchać:) Zapach nie jest może z kategorii moich ulubionych, ale ma coś w sobie. Przydała by mi się teraz, bo również męczę się z zakwasami:P
OdpowiedzUsuń:) na zakwasiory idealna :)
UsuńŚwietna jest ta kostka :) Chętnie bym się taką pomasowała podczas kąpieli :D
OdpowiedzUsuń:) jak dorwiesz to bierz:)
UsuńKolejna, która kusi Lushem ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nic nie miałam ;(
Ciekawa ta kostka, ostatnio chyba widziałam u Kuny Domowej, jeśli się nie mylę, przepis na podobne masło DIY :)
:)
UsuńMuszę odwiedzić Kunę Domową , nie znam tego bloga:)
Bardzo fajny, odwiedź koniecznie :)
UsuńNie zbyt tania, patrząc na czas używania :(
OdpowiedzUsuńOd dawna miałam na nią ochotę, ale ten zapach mi kompletnie nie pasi. Świetne są za to fasolki. Może spróbuję sobie zrobić taką kostkę w domu :)
OdpowiedzUsuńjak piszę M. podobno u Kuny Domowej można podejrzeć przepis, sama chętnie zajrzę:D
UsuńWygląda bardzo zachęcająco na początku. Szkoda że nuta zapachowa Ci się nie podoba ja mam wrażenie że może mi by się podobała ale wiadomo że trzeba si przekonać na żywo :)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za cynamonem, ale jakoś powoli się chyba przekonuję, tym bardziej ,że tyle dobrego słyszę o serii rozgrzewającej z Pat&Rub, że mam chęć wypróbować:D
Usuńnie używałam,ale ciekawe ...
OdpowiedzUsuńłeee uwielbiam takie gadżety a cynamon to moja bajka zdecydowanie :) chociaż rzeczywiście mogli się wysilić z osadzeniem tych ziarenek :D
OdpowiedzUsuńwiem Kochana, Tyś cynamonowa Babeczka :**
Usuńja ją bardzo lubię; obolałe mięśnie "leczy" w mig, np.: na początku sezonu narciarskiego bez wcześniejszego przygotowania:)
OdpowiedzUsuń:) muszę się w takim razie zaopatrzyć przed sezonem narciarskim, nie pomyślałam o tym:)
UsuńNie przepadam akurat za tymi produktami LUSH. Wiccy za bardzo "pachniał" i za bardzo rozgrzewał.
OdpowiedzUsuńno jest taki:) , u mnie zapachowo słabo ale aby rozgrzać się zwłaszcza teraz w te zimniaste wieczory jest dobry:)
Usuńnie miałam tej kostki. W ogóle nic z Lush'a nie miałam;) Aczkolwiek mnie ten zapach pociąga, razi mnie bardziej wypadanie ziarenek w trakcie używania:( NO ale nic nie jest idealne;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/
Kochana, masz taki dostęp i nic nie miałaś?:)
UsuńFantastyczny gadżecik - uwielbiam takie umilacze a cynamon to już wogóle lof :)
OdpowiedzUsuńNie przeszkadzałyby mi nawet te ziarenka..swego czasu wybierałam makowe drobinki z nie pamiętam już czego :)
ja cynamon mało Lof:)ale nie jest źle:)
Usuńhahah makowe ?
Kostki nie poznałam, ale to tylko dlatego że unikam rozgrzewających produktów.
OdpowiedzUsuńja nie lubię ani mrożących ani nadmiernie rozgrzewajacych, ale tu ten efekt jest subtelny:)
UsuńCiekawy wynalazek! Szkoda tylko, że ziarenka wypadają. Nie znam tak dobrze asortymentu Lush, co chwilę na blogach widzę jakąś nowość :P Niestety ja nie mogę stosować rozgrzewających produktów (pękają mi naczynka:/).
OdpowiedzUsuńPS. Haha, z tymi recenzjami to nie może być zbieg okoliczności :D Nadajemy na tych samych falach. Ewidentnie.
mi też pękają, ale to działanie rozgrzewające w tym przypadku jest naprawdę maleńkie :)
UsuńP.S
Dokładnie, pisałam Ci jest chemia :*
A mnie zawsze śmieszy ta nazwa :D Jeśli masz ochotę na powtórkę z rozrywki, to jakiś czas temu, bodajże u Kuny Domowej widziałam przepis na kostkę masującą a la Wiccy :)
OdpowiedzUsuń:D, chętnie zajrzę do Kuny, nie znam bloga , może zacznę produkcję:)
UsuńTej kostki jeszcze nie miałam, ale to kwestia czasu. Za to ja cynamon w kosmetykach uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKochana, ja myślałam ,że Ty już większość miałaś:), to Ci się spodoba :)
UsuńNa pewno Z masełek miałam Soft Coeur i King of Skin ;)
UsuńZapach cynamonu uwielbiam, więc możliwe, że i ta kompozycja przypadłaby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPoza tym przepadam za produktami, które mocno nawilżają, nie wadzi mi nawet tłusta warstwa. W wieczornej pielęgnacji jest mi wszystko jedno :P
Ja mam tak samo, na wieczór im tłuściej tym lepiej :)
UsuńPopieram, odżywianie musi być na 100% :)
Usuńja bardzo lubie zapach cynamonu. Nie uzywalam nigdy tej kostki.. ba nawet nigdy o niej nie slyszalam ale bardzo mnie zaciekawilas :). Gdzie ja mozna kupic?
OdpowiedzUsuńKochana, dostępne tylko w sklepach Lush, próżno szukać w PL:(
UsuńWyglądem zachęca :)
OdpowiedzUsuńMiałam tą kostkę w ręce (tak się składa, że również w Lushu w Wiedniu) ale niestety zapach mnie odstraszył :) po Twoim opisie jednak żałuje, że nie wylądowała w koszyku!
OdpowiedzUsuńzapach nie robi dobrego wrażenia , niestety , ale działanie mi się już podoba:)
UsuńMnie odstraszyłyby chyba głównie te ziarenka :D
OdpowiedzUsuńBiorę jednak pod uwagę to, że może być to strach niesłuszny, bo produkt zachęca swoją specyfiką.
ziarenka zaczęłam kolekcjonować :D
Usuńjest fajny i jak jest okazja warto wypróbować :)
Nie jestem fanką Lusha, ale ten kosmetyk naprawdę świetnie wygląda.
OdpowiedzUsuń:) a czemu nie lubisz?
UsuńMiałam kiedyś te kostkę ale jakoś nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, chyba nawet nie zużyłam jej do końca :/ Zapach i wydajność to jedno ale sam efekt tez nie robił szalu.
OdpowiedzUsuńtak to już jest, nie wszystko wszystkim jednako pasuje :)
Usuńmiałam ją kiedyś, ale ciut mnie irytował zapach, a dokładnie cynamon, za którym nie przepadam :/ poza tym była całkiem całkiem :)
OdpowiedzUsuńto tak jak mnie, nie lubię zapachu cynamonowego.. ale efekt subtelnego rozgrzewania mi podpasował:)
UsuńNiezła zabawa ze zbieraniem tych sojowych ziarenek. Fajne mydełko ma Organique z zatopioną w nim loofą (tak to się chyba pisze???) ale to akurat ma bardziej właściwości pilingujące. W sumie podczas pilingu też się masuje skórę.
OdpowiedzUsuń